W dzisiejszym wpisie trochę „prywaty”, trochę Budapesztu, ale też o włosach coś znajdziecie 🙂
Głosy na włosy
Postanowiłam wysłać zdjęcie swoich włosów na konkurs Farmony „Głosy na włosy”. Byłoby fajnie wystąpić w ich reklamie, szczególnie, że ich produkty w jakimś stopniu faktycznie przyczyniły się do obecnego stanu moich włosów. Moją pierwszą w życiu wcierką do włosów były ampułki ze skrzypem Radical. Regularnie „zeruję” kolejne butelki Jantaru, ze względu na łagodne działanie i nawilżające właściwości, lubię też jego zapach.
Reklama
Zajrzyjcie do galerii konkursowej na stronie GłosynaWłosy.pl -> tutaj <- link bezpośredni do aplikacji konkursowej na FB. Moje włosy to wiadomo które, przejrzyjcie galerię i zagłosujcie na te, które Wam się podobają. Jeżeli będą to moje – będę niezmiernie wdzięczna za każdy głos!
Konkurs trwa do 31.10.2015. Nawet jak wygram głosowanie, to oczywiście nie wiadomo, czy wystąpię w reklamie, ale szansa zawsze jest i warto korzystać.
Budapeszt nocą
Z dalszej części „prywaty”, chciałabym się z Wami podzielić filmem, nagranym podczas rejsu wycieczkowego po Dunaju. Nagrałam film w celu przetestowania jakości filmów nagrywanych tym aparatem w nocy, stąd taki tytuł i mało cięć. Moim zdaniem, przez zupełny przypadek, film wyszedł ciekawy! Muzyka jest oczywiście piękna sama w sobie, ale jakoś się dopasowała do części wizualnej, a efekt możecie podziwiać tutaj (koniecznie w HD i na fullscreen):
Nie mam pojęcia, jak ten film prezentuje się z perspektywy oglądającego, ponieważ mój odbiór zaburzony jest przez ładunek emocjonalny ;). Nawet, jeżeli jest to całkowita beznadzieja – dla mnie nie ma to znaczenia. Nigdy wcześniej nie nagrywałam podczas tego rodzaju wypadów, jednak teraz wiem, że ma to sens. Nie straciłam nic z rejsu, ponieważ nagrywałam tylko przez jego część, a do filmu wracałam już kilkukrotnie. Film zamyka jedno wspomnienie w pewną całość i nadaje mu ciekawą formę.
Aparaty cyfrowe obniżyły moim zdaniem wartość emocjonalną zdjęć z wakacji. Ludzie pstrykają ich tysiące, a później ani razu do nich nie wracają. Spowodowało to postanie pewnej pustki, którą teraz wypełnić mogą własnoręcznie kręcone i składane filmy, lub blogi. Jeżeli chodzi o obróbkę zdjęć, u mnie sprawdzają się aplikacje na Androida: NoCrop oraz Camera 360. W pierwszej aplikacji tworzę kolaże ze zdjęć, w ten sposób w jednym pliku mam 4 podobne tematycznie zdjęcia, w drugiej dodaję filtr. Kocham filtry! Zdjęcia stylizowane na retro wyglądają moim zdaniem rewelacyjnie i często do nich wracam. Świetnie wyglądałyby też po wydrukowaniu na papierze fotograficznym. To mój sposób na zachowanie w pamięci zdjęć z różnych ciekawych miejsc:
Na zdjęciu powyżej kilka ujęć ze Street Food Show w Budapeszcie. Dolna para to kürtőskalács (eng. Hungarian Chimney Cake) – nawijane na specjalne drewniane formy ciasto drożdżowe, pieczone nad węglem. Są różne wersje smakowe do wyboru” waniliowe, orzechowe, kokosowe, cynamonowe… po spożyciu poziom zasłodzenia przekracza wszelkie normy, dlatego ograniczam się do kupowania tego specjału podczas festiwali. Tak też był spożywany tradycyjnie – jako przysmak od święta.
Street Food Show zbiegł się czasowo z National Gallop – doroczną gonitwą, w czasie której Plac Bohaterów na końcu ulicy Andrássy zamienia się w tor wyścigów konnych.
Włosy!
Jeżeli chodzi o włosy, to w ostatnim czasie zastosowałam patent na proteiny z maską Biowax Keratyna i Jedwab. Od tego czasu nakładam po myciu tylko odżywki emolientowe, lub maski tuningowane olejami. Wyzerowałam maskę Kallos Cherry – pod koniec do opakowania dolałam sporą ilość oleju słonecznikowego, oliwy, oraz dodałam cukier trzcinowy. Taka maska fantastycznie nawilżyła i zmiękczyła moje włosy.
Ostatnio wypada mi dość dużo włosów – moja jesienna norma. Mam ochotę przetestować wcierkę inną niż Jantar i mniej śmierdzącą niż Banfi, ale jeszcze się zastanawiam nad konkretnym wyborem.
Jeżeli chodzi o proteiny, kolejny raz planuję je zastosować za około 2 tygodnie. Myślę, że moja ulepszona metoda proteinowania włosów daje długotrwałe efekty i można dzięki niej ograniczyć częstotliwość stosowania protein na rzecz bardziej efektywnego ich działania. Na zdjęciu powyżej jestem właśnie po kuracji proteinowej i dwóch myciach bez protein. Włosy może wyglądają na lekko spuszone, jednak w dotyku są idealnie miękkie i elastyczne. Końcówki wymagają podcięcia, jednak nie chcę robić tego przed zimą. Najlepszy czas na ścięcie włosów to początek września i wczesna wiosna, ponieważ eliminujemy wtedy czynniki niszczące typu zimowe szaliki, swetry, mróz, oraz letnie: promieniowanie UV, słona woda. Liczę, że jakoś się te końcówki przemęczą przez zimę – mam spory zapas ciężkiego serum Syoss Absolute Oil i nie zawaham się go użyć 😉
A Wy, jakie macie włosowe plany na najbliższy czas? Może nie jest jeszcze za późno na podcięcie końcówek Waszym zdaniem?
Dziękuję za wszystkie subskrypcje na INSTAGRAMIE, YOUTUBIE, FB 🙂
[sz-ytbutton layout=”full” theme=”standard” subscriber=”n” align=”center” /]