Bardzo chciałabym umieć zachować regularność i częściej wrzucać Wam luźniejsze wpisy, w których nie koncentruję się na konkretnym temacie, a piszę ogólnie o włosach.
Ten wpis ma szansę zapoczątkować taką serię! Z innych rozpoczętych serii, które są obecnie kontynuowane, mogę wymienić:
Reklama
Jestem w trakcie pisania kompendium o nawilżaniu włosów. Mam nadzieję rozjaśnić Wam w tym wpisie mój punkt widzenia na to, kiedy, jak i czym nawilżać włosy. Przed, czy po myciu? Aloesem, miodem? Wszystkiego się dowiecie, łącznie z konkretnymi produktami do zastosowania i przepisami na domowe mieszanki!
Co do konkretnych produktów, to oczywiście nieustannie zapraszam do mojego sklepu, czyli NAPIEKNEWLOSY.PL. Jestem niesamowicie szczęśliwa i dumna, że mogłam zacząć ten wielki projekt i że ruszył on z taką intensywnością! Zapewniam Was, że zainteresowanie przerosło moje najśmielsze oczekiwania i jest to dla mnie zaskakujące i ogromnie motywujące!
Dziękuję Marcie z bloga Martusiowy Kuferek za wzmiankę o moim sklepie we wpisie o kuracji łączonej na porost włosów, a także Monice z Idealne Włosy za zakupowy haul z mojego sklepu.
W tym tygodniu w końcu udało mi się odpalić opcję Paczkomatów, dlatego nie wahajcie się i wybierajcie ten sposób dostawy – prosto i szybko! Bez czekania na kuriera, bez wycieczek na pocztę!
Z nowości, do sklepu wpadły dwa produkty z serii Joanna ULTRAPLEX – zestaw regenerujący oraz „trójka” z tego zestawu w pełnym wymiarze, czyli serum regenerujące (100g).
Sama przeprowadziłam zabieg Olaplex w salonie Hairmate, oraz, przy kolejnym włosingu – Ultraplex. Jak już wcześniej pisałam, zamierzam próbować utrzymać efekt miękkości włosów po Olaplexie produktami Joanny i zobaczymy, jak to wyjdzie.
Olejem miesiąca został olej z ogórecznika lekarskiego.

Moja pielęgnacja w poprzednim miesiącu
Opuściłam się za to w serii „moja pielęgnacja [dany miesiąc]”. Mam nadzieję wrócić do niej jak najszybciej, będzie to też o tyle ciekawe, że mam teraz do dyspozycji o wiele więcej produktów i w każdym miesiącu testuję coś nowego.
Na razie ekspresowe podsumowanie w formie pisemnej na blogu:
W zeszłym miesiącu zaczęłam i zużyłam całą maskę Agafii drożdżową. W mojej ocenie jest to idealna baza pod peeling oraz tuningowanie za pomocą oleju. Zapach jest prześwietny – faktycznie, maślane ciasteczka! Nic mnie nie dziwią zachwyty na jej temat, jest to faktycznie niezwykle uniwersalna maska.

Z szamponów, rozpoczęłam stosowanie Ecolab z Awokado na etykiecie – bardzo fajny, delikatny szampon. Nie obciążył mi nadmiernie włosów, ale czuć, że skład ten jest bogaty i anty-wysuszający.
Szampony Ecolab bardzo spodobały mi się również ze względu na świeże, neutralne zapachy.
- Szampon Ecolab codzienny, nawilżający z aloesem
- Szampon Ecolab normalizujący do przetłuszczających się włosów
- Szampon Ecolab wzmacniający objętość i porost włosów
Kontynuując temat Ecolabu, zaczęłam stosować Ecolab Balsam wzmacniający objętość i przyspieszenie wzrostu włosów. Jest to 200ml produktu, zamknięte w eleganckiej butelce z dozownikiem. Porcjowanie produktu jest dzięki temu wygodne i higieniczne. Odżywka pachnie jak Vibovit! Dość intensywny zapach, na dłuższą metę może faktycznie trochę drażnić.

Odżywkę tę stosuję w tym miesiącu jako bazę do peelingów i tuningowania. Przeprowadziłam już z nią peeling skóry głowy (odżywka + glinka zielona z rumiankiem).
Stosuję ją też jako bazę do maseczek na twarz – czemu nie! Sprawdźcie sami składy kremów i maseczek do twarzy, nie są to wcale tak różne od odżywek do włosów składniki. Balsam Ecolab sprawdza mi się w tej roli doskonale, umożliwiając przeprowadzenie #twarzingu pierwsza klasa.
Twarzing? WTF?
Co do Twarzingu, to powstanie tej grupy niesamowicie mnie ucieszyło, bo niejako „wyrosła” ona z grupy WŁOSING.
Zapraszam Was serdecznie na obie grupy, na obu dyskusje są intensywne i wartościowe!
Co wartościowego na włosingu?
W tym miesiącu chciałabym wyróżnić dwa posty z ciekawymi artykułami od Patrycji i Kasi. Dzięki dziewczyny, miałam co czytać w busie!
Pierwszy artykuł to „Jak nasze prababki dbały o urodę”. Artykuł jest bardzo obszerny i ma dwie części:

A drugi artykuł to Włosy w kulturze słowiańskiej. Czy jak zwykle oberwało się rudowłosym? Sprawdźcie!
Ale co dalej z moją pielęgnacją?
Jako maskę dociążającą, stosowałam Planeta Organica Tajską – bardzo słodki zapach, który długo utrzymuje się na włosach. Kiedy jechałam do Kielc, w drodze z metra do autobusu, czułam ciągle bardzo miły zapach. Niespotykane w miejskiej komunikacji! Powąchałam włosy – tak, to był utrzymujący się zapach ylang-ylang z tej maski!
Maski PO z tej linii mają w składzie silikony – dzięki temu świetnie nadają się na włosy takie, jak moje – wymagające wygładzenia, dociążenia i ochrony przed czynnikami zewnętrznymi. Jest też wersja Ajurwedyjska, Toskańska, Marokańska.
Włosy zabezpieczam nadal świetnym serum Venita Regenerating.
A farbuję nadal, rzecz jasna, henną! Przestawiłam się na SWATI w wersji „czysta henna” i jestem bardzo zadowolona z efektów.
Olejowałam głównie olejkami SWATI: trifladi o miodowym zapachu, oraz rewitalizującym o zapachu delikatnych perfum.

Co dalej w listopadzie?
Jeżeli chodzi o włosowe plany, to do wypróbowania mam:
- domową maseczkę z banana i awokado
- hennowanie 50:50 z cassią (już testowane, ale wreszcie mam znów cassię)
- włosing z 3 etapów – humektant, olej, nafta kosmetyczna
- mgiełkę SZUNGIT solo i pod olej
- Aktywną czarną maskę SZUNGIT
No i najważniejsze! 19-20 będę na Targach EKOCUDA 2016. Napisałam już o nich wpis, zapraszam tam, jeżeli chcecie dowiedzieć si,ę więcej o pozostałych wystawcach.

W ostatni weekend listopada czeka nas jeszcze #WłosoweSpotkanie w Białymstoku. Nie mogę się doczekać! Na razie po więcej informacji wpadajcie na grupę WŁOSING na FB.
A jakie są Wasze włosowe plany na listopad? Dajcie znać tutaj albo na SNAPIE (napieknewlosy) co tam kombinujecie!
