Dzisiejszy wpis to odpowiedź na Wasze pytania, które znalazłam w mailach i komentarzach. Regularnie pytacie mnie, co zrobić, żeby włosy były grubsze, co zrobić, żeby było ich więcej, ale też znajduję zapytania o konkretne produkty, na przykład olejek rycynowy.
Postanowiłam regularnie nagrywać filmy z takimi pytaniami, a pierwszy z nich możecie obejrzeć TUTAJ. Pytania dotyczą wszystkich włosowych tematów, odpowiadam raczej chronologicznie, niż tematycznie. Tematy warte dłuższej „opowieści” będę rozwijać w oddzielnych filmach.
W pierwszym filmie z serii #5włosowychpytań odpowiadam na następujące pytania:
Reklama
[tie_list type=”starlist”]
- Jak Twoje włosy mają się po Olaplexie?
- Co zrobić, żeby włosy były grubsze?
- Czy można olejować włosy olejkiem rycynowym?
- Czym są SLS-y?
- Jak chronić suche końcówki?
[/tie_list]
1. Jak Twoje włosy mają się po Olaplexie?
Na to pytanie odpowiedziałam na samym początku, ponieważ temat Olaplexu nieustannie przyciąga Was na mojego bloga. Wiem, że wiele z Was szuka ratunku po nieudanym rozjaśnianiu, lub wręcz po spaleniu włosów. Olaplex to jedna z metod radzenia sobie ze zniszczonymi włosami, szczególnie polecana w niedługim czasie po samym ich zniszczeniu.
Moje włosy przeżyły bardzo nieudane rozjaśnianie, obecnie mają się już całkiem dobrze, ale większość już po prostu odrosła. Uważam jednak, że moje sposoby, wymienione we wpisie JAK URATOWAĆ SPALONE WŁOSY, pomogły przyspieszyć poprawę ich wyglądu.
Zabieg z użyciem Olaplexu uważam jako udany, pomimo tego, że wiele osób neguje jego działanie. Wiadomo, włosy bardzo zniszczone lub spalone na pewno nie zaczną wyglądać po zabiegu „jak nowe”, jednak na swoich zauważyłam pozytywną zmianę w strukturze. Końcówki, które dodatkowo zostały podcięte, do tej pory wydają mi się bardziej miękkie.
Nie mam niestety możliwości porównania niepodciętych końcówek, bo być może to właśnie podcięcie było lwią częścią poprawienia miękkości końcówek. Sam zabieg, oraz moje subiektywne wrażenie, były jak najbardziej pozytywne. Planuję powtórzenie zabiegu na wiosnę, razem z kolejnym podcięciem końcówek.
2. Co zrobić, żeby włosy były grubsze?
Pogrubienie włosów, które już wyrosły, to ciężka sprawa. Mam na to dwa pomysły, z których jeden jest bardziej, a drugi mniej ryzykowny.
Henna
Pierwszy, „ryzykowny” sposób to farbowanie henną. Oczywista właściwość henny, czyli ziela lawsonia inermis, to farbowanie włosów na rudo lub rudo z odcieniem czerwieni.
Jak działa henna? To temat na oddzielny wpis, w skrócie: cząsteczki barwnika zawartego w hennie łączą się z keratyną we włosie. Barwnik zawarty w hennie to 2 hydroksy-1,4-naftochinon. Podczas farbowania porcja henny ląduje na włosie, po czym stopniowo barwnik łączy się z keratyną.
W efekcie, włosy stają się fizycznie cięższe i grubsze. Są to minimalne masy, jednak przy rozmiarach włosów mają one wpływ na widzialny gołym okiem efekt pogrubienia. Zapraszam do kategorii HENNA I FARBOWANIE, gdzie znajdziecie moje relacje z farbowań, współpracę henny z Olaplexem, wady farbowania henną.
Proteiny
Stosując proteiny małocząsteczkowe ([highlight color=”yellow”]keratyna hydrolizowana[/highlight], [highlight color=”pink”] jedwab hydrolizowany[/highlight]), celem jest wypełnienie ubytków we włosach. Jest to wypełnienie nietrwałe, ale mogące poprawić grubość włosów zniszczonych. Efekt nie będzie tak mocny, jak przy farbowaniu henną, ale jest to metoda znacznie mniej ryzykowna.
Aby poprawnie zastosować proteiny i uniknąć przeproteinowania, zajrzyjcie do TEGO WPISU (i filmu). Częstotliwość stosowania protein zależy przede wszystkim od Waszych włosów. Dla niektórych włosów proteiny raz w tygodniu to będzie wręcz za mało, dla niektórych raz na miesiąc będzie obarczony ryzykiem przeproteinowania.
3. Czy można olejować włosy olejkiem rycynowym?
Oczywiście, że można! Olejek rycynowy sprawdza się przy wielu typach włosów, jednak jest nieco trudniejszy do opanowania niż inne oleje, głównie ze względu na swoją gęstość. Pytałyście również, czy olej rycynowy nie przesusza włosów. Moim zdaniem nie ma możliwości przesuszenia, jeżeli olej zastosowany jest w sposób dopasowany do danych włosów.
Olej rycynowy najłatwiej nałożyć po delikatnym podgrzaniu i wmieszaniu w maskę, tworząc olejową maskę DIY. W ten sposób z pewnością unikniecie też jakiegokolwiek efektu przesuszenia.
Wrażenie przesuszenia może powodować, moim zdaniem, brak równowagi we włosie. Olej może zmniejszyć nawilżenie włosa, a więc dobrze jest zabezpieczyć je „podkładem” nawilżającym, nawet w postaci mgiełki, przed olejowaniem. Zmieszany z maską również nie powinien stwarzać problemów.
Olej rycynowy może wspomagać porost włosów, jednak uważałabym z nakładaniem go solo na skórę głowy. Myślę, że fajnym pomysłem jest zastosowanie preparatu SALICYLOL z apteki – skład to olej rycynowy i 5% kwas salicylowy. Taki preparat możecie wymieszać 50:50 z np. oliwą z oliwek i nałożyć w ramach delikatnego peelingu enzymatycznego.
UWAGA: olejek rycynowy może przyciemniać włosy, lub, jak każdy olej, wzmagać wypłukiwanie się farby z włosów.
4. Czym są SLS-y?
SLS-y oraz SLES-y to detergenty, które mają za zadanie usunąć zanieczyszczenia z włosów. SLS to Sodium Lauryl Sulfate, SLES to Sodium Laureth Sulfate.
SLS klasyfikowany jest jako mocniejszy i potencjalnie bardziej drażniący. Znajdziecie go na przykład w szamponach Aussie, Herbal Essences, Head&Shoulders – czyli bardzo popularnych markach. SLES zawiera jeszcze więcej produktów, chociażby oczyszczające szampony z Barwy.
Moim zdaniem, przesadzone jest budowanie strachu przed SLS/SLES-ami. Jeżeli prawidłowo stosuje się szampon, działanie drażniące jest minimalizowane. Szampony SL(e)S-owe mogą być stosowane w bardzo małych ilościach, a dzięki dobremu spienianiu się, idealnie usuwają zanieczyszczenia.
Należy uważać też na „zmyłki” w szamponach „bez SLS”. Po pierwsze, szampony bez SLS często i tak zawierają SLES. Po drugie, zamienniki SLS potrafią być równie silne, po prostu różnią się nazwą i/lub pochodzeniem. Chociażby Sodium Coco Sulfate (SCS) – pochodzenie naturalne, a działanie? Zbliżone do SLS.
Faktycznie łagodniejsze są niejonowe środki myjące, jak Decyl Glucoside albo Coco Glucoside.
Dlaczego należy rozwadniać szampon przed myciem?
Wyjaśniłam to animacją z 6:01. Aby środki myjące zadziałały, muszą zostać „rozproszone” w wodzie i spienione. Wtedy mogą, tak jak patyczki z filmu 😉 swobodnie poruszać się i „oblepić” brud, a później go oderwać.
Rozwadnianie szamponu to po prostu wykorzystywanie pełnej mocy działania szamponu, przy minimalnym wpływie drażniącym. Unikacie w ten sposób niedokładnego spłukania szamponu.
5. Jak chronić suche końcówki?
Najpierw należy stwierdzić, czy końcówki są suche, czy ostatecznie zniszczone, tj. rozdwojone lub z białymi „kropkami”. Rozdwojonych i urwanych, co przejawia się pokazaniem białej kropki, nie da się odratować. Najlepiej podciąć włosy, nawet minimalnie.
Jeżeli końce są po prostu suche, sianowate, należy po pierwsze wykluczyć przeproteinowanie. Sprawdźcie, czy mgiełki lub sera nie zawierają protein (hydrolized keratin, silk). Nawet minimalne ilości protein mogą źle działać w formie mgiełki lub serum na niektóre typy włosów.
Przy podejrzeniu przeproteinowania, po umyciu włosów wczeszcie w nie odżywkę lub maskę emolientową. Powinno to zbalansować powierzchnię włosa.
Suche i podniszczone końcówki najlepiej ochroni silikonowe serum. Lżejsze sera zazwyczaj zawierają silikony typu Cyclopentasiloxane (Schauma Beauty Oil), cięższe, np. Syoss Absolute Oil, Trisiloxane. Pośrodku leży, moim zdaniem, przykładowo Bioelixire Argan Oil z Dimethicone w składzie.
Olej czy olejek?
Bonusowe pytanie na koniec. Olej czy olejek? Jaka jest różnica?
Moim zdaniem olej to określenie na olej 100%, na przykład olej rzepakowy, olej kokosowy, olej arganowy. „Olejek” od razu kojarzy mi się z silikonowym serum.
Przy niektórych olejach, utarło się nazywanie ich „olejkami”, na przykład „olejek rycynowy”, „olejek arganowy”. Moim zdaniem nie warto toczyć sporów o nazewnictwo, a po prostu zawsze spojrzeć w skład przed zakupem.
[divider style=”dashed” top=”20″ bottom=”20″]
Zapraszam na kolejne wpisy z cyklu #5włosowych pytań, na mojego Instagrama oraz Youtube 🙂