W dzisiejszym wpisie zobaczycie efekty przechodzenia na farbowanie henną właśnie przy ciemnych, farbowanych zwykłą farbą, włosach, bez użycia rozjaśniacza.
Ten wpis jest też wpisem motywacyjnym dla tych z Was, które również zapuszczają odrost, lub farbują odrost na inny kolor, bez rozjaśniania końcówek. Na pewno jest to najzdrowsza dla włosów metoda, po prostu pozwolenie im odrosnąć.
Przeprowadzana była skomplikowana akcja – farbowanie henną ELD włosów farbowanych ciemniejszą farbą na dole, a rudą na górze u Asi, a u mnie zwykłe nakładanie henny.
Na początek zaproszę Was do obejrzenia graficznej twórczości Asi, klimaty głównie nerdo-zwierzo-psie, więc superowe! Klikajcie tutaj:
Asia robi też świetne zdjęcia, na przykład mi zrobiła takie, na których wyglądam jak blogerka MODOWA, a nie WŁOSOWA.
Najważniejszy punkt metamorfozy to zapuszczenie odrostu i dokładanie henny, bez chemicznego rozjaśniania włosów. Taka metoda gwarantuje najmniejsze straty we włosach, a wręcz poprawienie ich kondycji. Oczywiste jest to, że w ten sposób efekty nie są widoczne natychmiastowo.
HENNA NIE ROZJAŚNIA WŁOSÓW. Henna pokrywa naturalny kolor, a więc efekt zależy od tego, JAKI KOLOR JEST JUŻ NA WŁOSACH.
Tutaj macie relację Asi po pierwszym myciu:
A: Jestem po pierwszym myciu głowy i trochę się faktycznie wypłukało ale nie tak bardzo jak się tego spodziewałam. Myślę że to w dużej części była henna z samej skóry głowy.
Generalnie jestem zachwycona, włosy nie są przesuszone i się nie plączą. Wczesalam sobie odrobinę odżywki i dosłownie kropeleczkę olejku arganowego na końcówki bo wysuszeniu włosów. Kolor codziennie się zmienia.
Czasami wydaje się jakby wszystkie były rude, a w innym świetle czasem widać różnicę między końcówkami a odrostem. [to zobaczycie zaraz na zdjęciach]
Co więcej (może przesadzam) dzisiejsze czesanie i wczesywanie odżywki nie równało się utrata połowy włosów z głowy. Może to też kwestia że ani razu nie użyłam TT ale fakt faktem na dłoni nie zostawała mi garść kłaków.
Myślę że z czasem henna wzmocni moje włosy tak że wypadanie ich to będzie standardowe minimum. I nadal, nic nie swędzi, siwe włosy śmiesznie mienia się w odcieniach miedzi a końcówki zdają się być odżywione.
Dla natychmiastowego i równomiernego koloru, włosy musiałyby zostać poddane mocniejszym zabiegom. Lepszy chwilowy efekt okupiony byłby wtedy zapuszczaniem nie z powodu kontrastu, a z powodu zniszczenia włosów.
Każdy ma prawo wyboru sposobu, w jaki chce zmieniać swój kolor włosów, a ten wydaje się rozsądniejszy, jeżeli dana osoba ma determinację i chęć zapuszczania zdrowego odrostu.
U Asi jakieś 2 tygodnie temu robiłyśmy przygotowanie pod hennę – całość włosów, które w moim odczuciu kolorystycznym były CZARNE (a w standardowym – ciemny brąz), pofarbowałyśmy farbą Garnier Miedziany Blond. Efekt? Żarówa na odrostach, lekko rozjaśniona reszta.
O to chodziło, ale w dalszym rozrachunku Garnier wyszedł na minus – farba spierała się, woda przy myciu była cały czas kolorowa, kolor wypłukiwał się do dziwnych szarości. Wszystko to pomimo stosowania dobrej dawki zakwaszania i domykania łusek.
Do czego dążymy?
Cel na “za pół roku” to całkowite przejście na hennę, rudy średni/long bob, na którym można zrobić ładne, grube loki. Moim zdaniem jest na to duża szansa, poza tym włosy Asi rosną jak szalone. No i te wszystkie patenty z Zapuszczę piękne i zdrowe włosy w 2016 – przy regularnym stosowaniu wcierek włosy na pewno nabiorą rozpędu.
Tak włosy prezentowały się wcześniej, w bardzo ciemnym kolorze:
Po farbowaniu, odrosty, które były naturalnie znacznie jaśniejsze, złapały kolor znacznie mocniej, wyszła piękna elektryczna pomarańczka. Dzięki farbie, włosy stały się bardziej podatne na złapanie henny. Farba nieco rozjaśniła ciemny dół. O to chodziło, ale więcej już chemiczna farba nie zagości w naszym repertuarze.
Na moim zdjęciu, zrobionym bez lampy błyskowej, ale przy świetle softboxa, włosy prezentowały się tak:
Na całości włosów widać rudy połysk, szczególnie pod światło. Tutaj zbliżenie, gdzie bardziej widać kontrast pomiędzy odrostem i resztą:
Dodam jeszcze, że po hennowaniu włosy Asi były w lepszym stanie, niż moje… Zdecydowanie bardziej miękkie i gładkie, po prostu kondycja idealna. Pielęgnację po hennowaniu opiszę za chwilę.
Z każdym kolejnym hennowaniem, włosy Asi powinny iść coraz bardziej w stronę rudości i coraz bardziej się wyrównywać.
Dla porównania, moje włosy po hennowaniu tą samą mieszanką (zaraz Wam powiem, jaką dokładnie), zdjęcie z lampą błyskową:
Jak przebiegało farbowanie henną?
Włosy farbowałyśmy tą samą mieszanką, na którą składały się:
- 3 saszetki henny ELD w kolorze “chna”
- 1,5 cytryny (sok)
- napar z rumianku temperaturze około 80 stopni
- emulsja zakwaszająca Stapiz Acid Balance
Hennę przygotowałam wieczorem, dzień przed farbowaniem. Proszek rozrobiłam z naparem z rumianku, dodałam sok z cytryny. Mieszankę dokładnie wymieszałam, przykryłam folią i odstawiłam w pobliże kaloryfera.
Następnego dnia, do mieszanki dodałam odrobinę gorącej wody, całość wstawiłam do kąpieli wodnej w celu podgrzania.
Przed nałożeniem, dodałam sporą porcję emulsji Stapiz Acid Balance. Nie zawiera ona protein ani silikonów, za to ma w składzie kwasy owocowe. Henna lubi kwaśne środowisko, a bez domieszki odżywki zdecydowanie ciężej się ją nakłada.
Hennę nałożyłyśmy na włosy umyte szamponem EVA NATURE STYLE rumiankowym.
Początek składu tego szamponu to: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Chloride. Czyli mamy i mocniejszy detergent, i sól. Czyli mocne oczyszczenie – i o to chodzi przed hennowaniem! Sól pomaga też delikatnie rozchylić łuski.
Tego nie róbcie w domu – próbowałam tego szamponu i faktycznie jest bardzo słony! Próbowałam też łagodnych szamponów dla porównania, i nie są aż tak słone, lub są “chemicznie”, “gorzko” słone, a nie słone jak sól. Jak tak dalej pójdzie, to otworzę swój kanał z degustacją szamponów i zostanę szamponowym Wiesławem Wszywką.
Dokładnie oczyszczone i odsączone z wody włosy pokryłyśmy porządną warstwą henny. Dodatkowo, taką henną można przeprowadzić peeling i masaż skóry głowy.
Mieszanka była przez cały czas nakładania utrzymywana w cieple, dzięki kąpieli wodnej.
Następnie, owinęłyśmy głowę folią spożywczą, oraz bandażem elastycznym. Asia dostała jeszcze w bonusie chustkę kolarską, żeby tym bardziej utrzymywać ciepło.
A po hennowaniu…
… cała henna została dokładnie wypłukana z włosów wodą. Wczesałyśmy Kallosa Omega, jako wykończenie zastosowałyśmy serum Paul Mitchell.
Moje włosy były znacznie bardziej przesuszone, dlatego przed nałożeniem serum zastosowałam pielęgnację wieloetapową: spryskanie mgiełką Fitomed, nałożenie odrobiny oleju makadamia, spryskanie mgiełką Paul Mitchell Super Strong Liquid Treatment (do wygrania w poprzednim wpisie), a dopiero po tym wszystkim wykończenie serum silikonowym.
Co dalej?
Plan jest taki, żeby regularnie farbować henną odrost i całość włosów. Włosy są teraz średniej długości, dlatego nie zużywa się na nie aż tak dużo henny.
Celem jest maksymalne wysycenie włosów henną i pogłębianie rudego połysku. Włosy będą też regularnie podcinane, żeby pozbywać się ciemniejszych końcówek.
Asia stosuje już przeróżne patenty na włosy, między innymi wczesywanie i peelingi skóry głowy. Dlatego jestem spokojna o dalszy proces hodowania włosów i o osiągnięcie świetnych rezultatów.
Jeżeli interesuje Was temat farbowania henną, zajrzyjcie do TEJ kategorii.
Jeżeli również chcecie zapuścić włosy, lub jesteście w podobnej sytuacji, dołączcie do wydarzenia: