W dzisiejszym wpisie włosowa historia Pauliny! Paulina, podobnie jak wiele z Was, przeszła przez wszelkie długości i kolory włosów, żeby w końcu wejść na dobrą drogę i odnaleźć swój sposób na pielęgnację.
Od razu na początku wpisu zachęcę Was do przesyłania swoich włosowych historii na metamowlosy@gmail.com – mogą być to metamorfozy „w połowie drogi”, jak najbardziej! Ta seria jest po to, żeby Was motywować i pokazywać, jak fantastycznie uczycie się dobierać pielęgnację do swoich włosów.
Jeżeli Wam nie odpisałam – proszę, przypomnijcie się! Nie wynika to z mojej złej woli, a z masy obowiązków. Każda historia jest ważna i mam nadzieję, że każdą uda mi się odczytać.
Reklama
Na końcu posta znajdziecie informację o Beauty Days, czyli targach, które odbędą się w ten weekend w Nadarzynie pod Warszawą. Koniecznie sprawdźcie, o co chodzi – będzie wiele znanych osób i atrakcji, m.in. Red Lipstick Monster, ekipa Ostrego Cięcia, blogerki urodowe, pokazy kulinarne, Fashion Days.
Ale najpierw włosowa historia Pauliny:
[divider style=”dashed” top=”20″ bottom=”20″]
Włosowa historia Pauliny
Hej. Jestem Paulina i mam 19 lat. Chcę się z Wami podzielić moją włosową historią.
Będąc w przedszkolu miałam krótkie włosy, takie do ramion. Mój naturalny kolor to ciemny blond. Gdy szłam do komunii miałam włosy do połowy pleców, ale niestety po komunii mama obcięła mi włosy do ramion.
W pierwszej klasie gimnazjum włosy sięgały mi niemalże do pasa. Na początku drugiej klasy przyszedł mi do głowy pomysł żeby coś zmienić. Poszłam więc do fryzjera, obcięłam i pocieniowałam włosy. Efekt jednak mnie nie zadowolił, postanowiłam więc nie odwiedzać fryzjera przez dłuższy czas.
W czerwcu 2013 roku kończyłam gimnazjum i przed końcem roku po raz pierwszy w życiu zmieniłam kolor włosów. Zdecydowałam się na płomienny rudy.
We wrześniu 2013 roku poszłam do liceum. Włosy nadal miałam rude i były już dłuższe. Nie obcinałam ich w ogóle. Chciałam, żeby po prostu rosły. W styczniu 2014 roku zamarzył mi się powrót do blondu, co nie było łatwe.
Powrót do blondu
Po pierwszym farbowaniu włosy miały gdzieniegdzie rude refleksy, ale wyglądały ładnie. Na kolejne farbowanie poszłam pod koniec maja 2014 roku. Wybrałam ten sam kolor i ten sam odcień blondu, taki złocisty. Wtedy włosy wyglądały lepiej, tak jak chciałam.
Kolejne farbowanie miałam pod koniec grudnia 2014 roku. Chciałam jednak mieć na włosach ciemniejszy blond. Po farbowaniu moje włosy miały kolor taki nijaki, do tej pory nie potrafię go określić, ale nie był to kolor o który mi chodziło. Mimo wszystko, postanowiłam się do niego przyzwyczaić.
W czerwcu 2015 roku przed weselem kuzyna postanowiłam odwiedzić fryzjera i zafarbować włosy na ciemny brąz. Długo się wahałam nad tym wyborem, ale mama mnie przekonała. Sama kilka miesięcy wcześniej zmieniła kolor z blondu na brąz. Ja jednak wybrałam kolor o dwa odcienie jaśniejszy, niż moja mama.
Byłam bardzo zadowolona z tej zmiany i czułam się świetnie w tym kolorze.
Pod koniec sierpnia 2015 roku poszłam na kolejne farbowanie. Włosy były wyblakłe od słońca, a kolor był znacznie jaśniejszy. Włosy były również zniszczone i „sianowate”.
Podjęłam więc decyzję, że je trochę podetnę. Fryzjerka obcięła mi około 15 cm, czyli dość sporo. Po powrocie do domu byłam załamana, że aż tyle poszło z długości… Postanowiłam więc nie obcinać ich przez dłuższy czas.
Zmiany…
Na początku kwietnia 2016 roku zaczęłam interesować się tematem zapuszczania włosów i przeczytałam mnóstwo blogów o zapuszczaniu i przyspieszaniu wzrostu włosów. Zależało mi na tym aby nie brać żadnych suplementów, lecz postawić postawić naturalne „wspomagacze”.
Najbardziej do gustu przypadły mi trzy:
[tie_list type=”checklist”]
- wcierka Jantar
- picie siemienia lnianego (dwie łyżki siemienia zalane niepełna szklanką gorącej wody)
- picie herbaty z pokrzywy
[/tie_list]
Efekt był już po miesiącu. Urosły nieco ponad 2 cm. Byłam zadowolona i postanowiłam dalej brnąć we włosomaniactwo.
W lipcu odpadło picie siemienia i herbaty z pokrzywy – kilka razy zapomniałam i już do tego nie wróciłam. W sierpniu postawiłam się za siebie wziąć.
Stworzyłam sobie wyzwanie pt: „ZAPUSZCZĘ ŁADNE I DŁUGIE WŁOSY DO KOŃCA 2016 ROKU”.
Piłam siemię lniane dwa razy dziennie i raz dziennie herbatę z jednej torebki skrzypu i jednej torebki pokrzywy.
Wprowadziłam kilka zmian w pielęgnacji, obejrzałam filmy Agnieszki i postanowiłam, że zacznę olejować włosy. Najbardziej pasowała mi oliwa z oliwek, ponieważ mam ją praktycznie pod ręką na co dzień. Efekty były super: włosy były lepiej nawilżone i gładkie.
Niestety w połowie sierpnia moja systematyczność legła w gruzach, i znów picie siemienia i herbaty poszło w odstawkę.
Zamieniłam oliwę z oliwek na olej kokosowy, który również okazał się świetny na moje włosy.
Zrobiłam również olejowa mgiełkę z przepisu Agnieszki. Stosowałam ją codziennie i włosy „polubiły” ją tak jak olej kokosowy.
Jak wygląda moja sytuacja włosowa obecnie ? Czego używam do pielęgnacji?
Myje głowę codziennie (na drugi dzień mam tłuste więc muszę myć codziennie). Myje szamponem „Head&Shoulders Citrus Fresh”.
Po myciu nakładam maskę „Perfect me Natural Oils Repair”. Zamiast ręcznika do wycierania włosów używam bawełnianej koszulki.
Na końcówki nakładam fluid Marion z olejkiem arganowym. Zauważyłam, że po jego stosowaniu końcówki są mniej zniszczone i bardziej miękkie, nie są też suche jak przed stosowaniem tego produktu.
Od 12.09.2016 pije siemię lniane i herbatę ze skrzypu i pokrzywy, po myciu głowy wcieram Jantar w skórę głowy.
Rozpoczęłam walkę o wymarzoną długość włosów. Mój cel to jak na razie włosy do pasa. A potem zobaczymy. Mam nadzieję że tym razem wytrwam. Pozdrawiam serdecznie Agnieszkę i inne włosomaniaczki. Buziak :*
[divider style=”dashed” top=”20″ bottom=”20″]
Bardzo dziękuję Paulinie za podzielenie się swoją historią. Jest w niej kilka świetnych punktów dla początkujących:
- Odpowiednią dietę, u Pauliny było to wspomaganie piciem siemienia lnianego.
- Kuracje ziołowe, tutaj skrzyp i pokrzywa (tzw. „skrzypokrzywa”).
- Olejowanie, na początku nawet olejami z kuchni.
Do tematu żelu lnianego dodam, że możecie robić za jednym razem miksturę i do spożywania, i do nakładania na włosy.
[tie_list type=”starlist”]
[/tie_list]
Z Pauliną sporo gadałyśmy o dalszej pielęgnacji i razem doszłyśmy do wniosku, że szampon jest do wymiany, a odżywkowanie warto urozmaicić.
Maseczki Perfect Me są mocno silikonowe, co na zniszczonych włosach bardzo pomaga w poprawie wizualnej i ochronie, a także w zapuszczaniu. Warto jednak mieć na zmianę odżywkę nieco lżejszą, może z dodatkiem humektantów?
Z przetłuszczaniem warto spróbować podziałać peelingiem skóry głowy lub maseczką z glinki.
[divider style=”solid” top=”20″ bottom=”20″]
Beauty Days
A wracając do targów Beauty Days…
Będziemy tam razem z Kingą z bloga Red Pilorum w sobotę i niedzielę. Przez cały czas do Waszej dyspozycji, z małymi przerwami na „Bitwy na fryzury”.
Jak wiecie, nie jestem mistrzem fryzur ani produktów typowo stylizujących – tak więc będzie to dla mnie niezłe wyzwanie, a dla Was okazja do podejrzenia tej zabójczej konfrontacji włosomaniaczki i fryzjerów 😉
Poza tymi krótkimi momentami na scenie, w strefie urodowo-włosowo-fryzjerskiej będziemy odpowiadać na wszystkie Wasze pytania – przychodźcie i śmiało podbijajcie, będę odpowiadać dopóki wystarczy mi sił!
A jeżeli jeszcze nie możecie przyjść, a macie pytanie, na przykład o skład kosmetyku – pytajcie na grupie WWWŁOSOMANIACZKI na fb.
Jak dojechać?
Bezpłatny transport autobusowy z Warszawy w sobotę i niedzielę:
Dojazd: od 9:00 do 17:00 trasa – Dworzec Centralny => Dworzec Zachodni => Ptak Warsaw Expo
Powrót: od 9:30 do 17:30 trasa – Ptak Warsaw Expo => Dworzec Zachodni => Dworzec Centralny