W dzisiejszej recenzji, głównym bohaterem jest Paul Mitchell Super Skinny Serum. Jest to serum silikonowe, przeznaczone do wygładzania włosów oraz do zabezpieczania końcówek.
[tie_list type=”starlist”]
- Więcej o silikonowych serach do zabezpieczania końcówek znajdziecie TUTAJ.
[/tie_list]
O kosmetykach Paul Michell nie jest jeszcze w Polsce zbyt głośno. Uważam jednak, że niektóre z ich produktów zasługują na uwagę – szczególnie to właśnie serum oraz szczotka.
Reklama
Jak już zauważyliście na Youtube oraz Insta, ciągle czeszę włosy szczotką Paul Michell 427 Paddle Brush. Razem z serum tworzą świetny duet, wygładzający moje włosy.
Koniecznie doczytajcie na końcu – mam dla Was konkurs, w którym możecie wygrać mgiełkę Paul Mitchell!
Paul Mitchell Super Skinny Serum – skład
Do przetestowania tego produktu zachęcił mnie jego skład. Wspominałam na filmach, że następne serum będzie zupełnie bez olejów – celowałam w Kallos KJMN Dry Ends, ale nadarzyła się okazja do testów produktów marki Paul Mitchell, gdzie było właśnie serum Super Skinny.
Serum Paul Mitchell Super Skinny ma świetne opinie na zagranicznych portalach – to było dodatkową zachętą. Tutaj macie screenshot z dzisiaj, uważam, że opinie na Amazonie są całkiem wiarygodne, jeżeli chodzi o produkty do włosów:
Porównam jeszcze szybko skład PM Super Skinny i Kallos Dry Ends i ich podobieństwa i różnice:
- Paul Michell: Cyclopentasiloxane, Cyclotetrasiloxane, Dimethiconol, Fragrance, Amyl Cinnamal, Benzyl Alcohol, Benzyl Salicylate, Citronellol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Linalool, Limonene, Isopropylparaben, Isobutylparaben, Butylparaben.
- Kallos: Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Paraffinum Liquidum, Parfum, Limonene, Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Linalool, Benzyl Salicylate, Citral.
Moje włosy lubią parafinę, ale jeżeli chodzi o nadawanie blasku, to zestaw 3 silikonów na początku składu na pewno ją przebija.
Jednak z chęcią wypróbowałabym inne sera silikonowe bez olejów – macie coś godnego polecenia?
Wracając do Paul Mitchell Super Skinny – skład po prostu odpowiadał moim aktualnym potrzebom. Od kiedy pracuję z nie tylko swoimi włosami, poszukiwałam czegoś uniwersalnego. Olejki w serum niosą ryzyko spuszenia włosów na sam koniec, co przy kuracjach wydobywających 100% piękna z włosów, jest zdecydowanie niepożądane.
A jak z pozostałymi punktami recenzji?
Opakowanie mieści aż 150ml produktu. Jak na serum, jest to bardzo dużo i z pewnością wystarczy na długo.
Pompka jest bardzo wygodna, dozuje idealną ilość produktu w 1 naciśnięciu na całe moje włosy. Przykładowo, pompka w Schauma Beauty Oil dozowała dobrą ilość w 2 naciśnięciach, a przy Syoss Absolute Oil zawsze musiałam uważać, żeby nie przesadzić z ilością, i zatrzymywać pompkę w połowie.
Opakowanie jest estetyczne i nowoczesne – podoba mi się!
Zapach? Konsystencja?
Serum Paul Mitchell Super Skinny ma bardzo lekki, przyjemny zapach. Taka słodka cytryna – zdecydowanie nie jest to zapach ciężki, orientalny, perfumowy. Jest to coś w stylu Biosilk Marakuja Oil – coś słodkiego i owocowego, albo jedwabiu Green Pharmacy.
Konsystencja jest dość rzadka, co ma swoje plusy i minusy. Z pewnością łatwo jest to serum nałożyć, jednak może okazać się zbyt lekkie na bardzo zniszczone końcówki. Za to można „pojechać” z nim wyżej, aby nabłyszczyć powierzchnię włosów, nie tylko zabezpieczyć końcówki.
No dobra… a drogie?
Hmmm…. tutaj muszę uruchomić trochę matematyki. Ale zanim, powiem Wam, że lubię produkty o odpowiednim stosunku ceny do jakości. Nie kupuję produktów drogich wierząc, że są one lepsze.
Mam swoich ulubieńców w każdym zakresie cenowym, ale, jak już pewnie wiecie, z tych najtańszych też mam swoich absolutnych faworytów (tak… na K…).
Serum na końcówki oraz mgiełka termoochronna to te produkty, przy których nie przeszkadza mi wydanie większej kwoty. Te produkty cechują się wysoką wydajnością, zazwyczaj wystarczają na bardzo długo. Koszt zakupu rozkłada się w czasie – coś jak w przypadku perfum.
Traktuję takie produkty właśnie jak perfumy – zazwyczaj mają piękny zapach, ładne opakowania (tutaj króluje Kerastase, ich sera w szklanych opakowaniach wyglądają jak perfumy Alexander McQueen). Dlatego też nie boli mnie wydawanie na nie nieco więcej, niż na szampony i maski – przy moim zużyciu masek szczególnie.
150ml serum Paul Mitchell Super Skinny to koszt około 100zł. Najtańsze serum z Rossmanna – Bioelixire Argan Oil, to koszt 5zł za 20ml. Rozwiązując skomplikowane równanie 😉 wychodzi na to, że 150ml tego serum kosztowałoby około 38zł. 100zł a 38zł – w perspektywie używania produktu przez nawet pół roku, może nie jest to aż tak wiele.
Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z tego produktu. Stosowałam to serum na sobie i 3 innych osobach – wszystkie włosy na moim Instagramie go zakosztowały.
[divider style=”dashed” top=”20″ bottom=”20″]
Gdzie ten konkurs?
Jak już wspomniałam na początku, mam dla Was konkurs! Do wygrania jest ta oto mgiełka:
Potrzebuję jeszcze czasu, żeby przetestować ją w różnych sytuacjach. Zastosowałam ją już na przykład na włosach Izy, na włosy pokryte już dokładnie mieszanką maski z olejem. Mgiełka ma następujący skład:
Paul Mitchell Super Strong Liquid Treatment: Aqua, Amodimethicone, Trideceth-12, Cetrimonium Chloride, PEG-12 Dimethicone, Cyclopentasiloxane, Hydrolyzed Vegetable Protein, PG-Propyl Silanetriol, Cinnamido-propyltrimonium Chloride, C 12-15 Alkyl Lactate, PG-Hydroxyethylcellulose, Cocodimonium Chloride, Butylene Glycol, Hypnea Musciformis Extract, Hydrolyzed Rhodophycea Extract, Pelvetia Canaliculata Extract, Laminaria Digitata Extract, DMDM Hydantoin, Iodopropynyl Butylcarbamate, Parfum, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Linalool.
Czyli jest to ogólnie mgiełka silikonowa, która pomoże chronić włosy przed czynnikami zewnętrznymi. Pomimo zawartości protein roślinnych, jest małe ryzyko przeproteinowania włosów – nie użyłabym jej zresztą przy włosach przeproteinowanych, gdyby było inaczej.
Mgiełka jest bardzo lekka i „miła” po rozpyleniu. Ma trochę dziwny zapach, który po chwili wchodzi na ładne nuty.
Co trzeba zrobić, żeby wygrać mgiełkę?
1. Wypróbować olejowanie olejem zmieszanym z maską lub odżywką.
LUB
2. Wypróbować wczesywanie odżywki lub maski.
LUB
3. Punkt 1. i 2. w jednej kuracji :).
4. Wrzucić zdjęcie „po” na swój Instagram. Może być foto z tyłu, z przodu, w trakcie! Na włosach idealnych, albo w drodze do doskonałości.
5. Oznaczyć foto tagiem #włosowewyzwanie i mnie zawołać, żebym widziała! @napieknewlosy -> tag na zdjęciu albo w treści.
Jeżeli nie macie Instagrama, wrzucajcie zdjęcia tutaj, w komentarzu, lub na FB (pamiętajcie, by post był publiczny i oznaczony TAGIEM #włosowewyzwanie). Wybiorę najciekawsze, moim zdaniem, zdjęcie, i mgiełka leci w Wasze ręce. Na zgłoszenie się macie czas do piątku, 12.02.2016.
Po tym czasie stworzę wpis z wynikami konkursu – w weekend 13-14.02. W wynikach chciałabym zamieścić Wasze zdjęcia – dlatego wysyłając je, spodziewajcie się umieszczenia w galerii chwały. Nagrodę wysyłam oczywiście na swój koszt, w terminie do tygodnia od zakończenia konkursu.
Konkurs jest częścią akcji Zapuszczę piękne i zdrowe włosy w 2016 roku.